1) pracuję w spedycji, ale od wielu lat tylko ładunki całopojazdowe 40 ton, chłodnicze i to głównie Rosja, Kazachstan, Azja.Wolf pisze:No to jak na mój gust to ciała daliście po całości:jolkzz pisze:Wiesz, to nie do końca jest tak, że ja byłam całkiem zielona.
Ja pracuje 7 lat w spedycji.
Mąż jest od przeszło 20 lat kierowcą ciężarówki, zjezdził Europę i Azję wzdłuż i wszerz.
Doświadczenie mamy spore...ALE nie jako właściciele firmy,
Zawsze my wykonywalismy pracę, a ktoś inny martwił się o firmę, w której pracowaliśmy. Teraz przyszło nam zmierzyć się z tym od drugiej strony. I tu na początku niestety daliśmy ciała w wielu kwestiach. Cały czas się uczę, coraz to czegoś nowego i wiem, ze jeszcze mnóstwo przede mną. Mam tylko nadzieję, że wyjdę na tym dobrze
1. ty jako spedytor doskonale wiesz jak odbywa się przepływ informacji oraz jak wyglądają negocjacje jak dla mnie wiedza za milion punktów.
2. Mąż jako kierowca i to z 20 letnim doświadczeniem po Europie i Azji to nie powinno być najmniejszych problemów łącznie z full eko jazdą.
Jak dla mnie taki team z odrobina kapitału powinien błyskawicznie poradzić sobie ze wszelkimi problemami.
Jednej kwestii nie rozumiem, ty jako spedytor czemu wstawiasz auto do spedycji zamiast sama ładunków szukać i negocjować stawki? Doskonale wiesz jak się to odbywa a przy okazji nie karmisz darmozjadów,
Samemu szukając zdobywając zlecenia z giełdy mamy:
- różne termin płatności od gotówki przez 7, 14, 30 ,60 aż do 90 dni, pracując dla spedycji zazwyczaj jest to 60 dni
- stawki negocjujesz i jedziesz pod wodą albo nawet za 2e za km, wszystko zależy od sytuacji, dla spedycji zawsze "stała stawka"
- km jakie wypracowujesz są zawsze realne liczone od dokładnej lokalizacji do tak samo miejsca rozładunku, spedycja zazwyczaj liczy po kodach lub nawet miastach, z mojego doświadczenia potrafią nawet 200km obciąć na trasie
- skonto na giełdzie jest od symbolicznych 2% do np 5% od zleceniodawcy zagranicznego, spedycja, no cóż obetnie ci 5 czy 10% skracając termin o miesiąc
- temat najistotniejszy to płynność finansowa czyli pierwszy z wymienionych tu podpunktów kasa spływa ci w miarę na bieżąco, a spedycja no cóż raz na dwa może trzy tygodnie, w zależności jak dostana dokumenty.
Mam osobiście tylko jedno pytanie na które żaden spedytor nie chciał mi nigdy odpowiedzieć, na jakiej marzy pracuje?
Wielokrotnie udawało mi się stawki wynegocjować i to bardzo wysoko, np jest jakiś doładunek np za symboliczne 150, po jakiejś negocjacji udaje mi się go zabrać za 350, tak samo raz ładunek wystawiony za 350 podbiłem do 850.
2) drobnica i busy - nigdy nie miałam o tym wielkiego pojęcia.
3) kierowca- mąż jako kierowca radzi sobie świetnie, dał nam popalic poprzednik. Początkowo chcielismy kierowcę z zewnątrz, bo oboje mielismy dobrą pracę i uznalismy, że te dochody się przydadzą, gdyby trzeba było nie daj boze dołożyć. Wyszliśmy na tym jak widać.
4) nigdy nie prowadziłam firmy transportowej, nie miałam realnego pojęcia jakie są koszty
5) czemu sama nie ładuję? Odpowiedz wyżej- nigdy nie zajmowałam się drobnicą. Teraz wiem już wiecej, mogłabym sama to robić, ale nie mam odłożonej gotówki, by móc czekać na długie terminy. Myślę, że zrobię to jak dokupię drugie auto ...kiedyś wreszcie.
Realne marże? na busach myślę, że jest nieco mniej,
za to na dużych kiedyś cięło się po 500€, mój najlepszy wynik to było chyba 1800€ na trasie niemcy-kazachstan.
Teraz jak się uda 200 to człowiek skacze ze szczęścia- a najczęsciej urywa się 100€- przy czym frachty na dużych oscylują na poziomie 3000€ więc sam widzisz jaki jest ten %