I koniec jazdy... .
- jarekvolvo
- Moderator
- Posty:917
- Rejestracja:21 lis 2015, o 21:22
- Samochód:Transit,Master,Ducat
- Uprawnienia:AB
Niestety nie umie albo nie chce umieć... .
Autko mi zrobili, parametry wzorcowe, szło jak burza.... 200 km.. . Dotoczyłem się do Bekescaby i znowu stoję na serwisie. DPf od nowa zawalony do pełna.
Musieli coś spieprzyć podczas montażu silnika. Wczoraj DPf był idealny..
Edit.
Decyzja sprzed chwili - wg mnie najbardziej debilna - mają wytłuc DPF a i mam wracać na kółkach do kraju... . Czyli usuwamy skutek a nie przyczyny. Niestety na głupotę nie ma leku.
Autko mi zrobili, parametry wzorcowe, szło jak burza.... 200 km.. . Dotoczyłem się do Bekescaby i znowu stoję na serwisie. DPf od nowa zawalony do pełna.
Musieli coś spieprzyć podczas montażu silnika. Wczoraj DPf był idealny..
Edit.
Decyzja sprzed chwili - wg mnie najbardziej debilna - mają wytłuc DPF a i mam wracać na kółkach do kraju... . Czyli usuwamy skutek a nie przyczyny. Niestety na głupotę nie ma leku.
- brzoskwinia
- Użytkownik
- Posty:26
- Rejestracja:21 mar 2018, o 10:46
- Uprawnienia:B
Re: I koniec jazdy... .
to faktycznie , krótkowzroczna decyzja
- Wolf
- Moderator
- Posty:1636
- Rejestracja:18 lis 2013, o 11:18
- Samochód:Fiat Ducato
- Firma:PHU
- Uprawnienia:B
- Lokalizacja:Zachodniopomorskie
Re: I koniec jazdy... .
Hmm u mnie DPF się zapychał, jeździłem po różnych specach, wypalanie czyszczenie itd, krótko trwałe naprawy, w końcu się wkur...iłem i pojechałem do ASO, okazało się że jest uszkodzony łącznik elastyczny, wymieniony na nowy koszt ok 500pln netto, auto od tej operacji ok 40k zrobiło bez problemów. Z tym że u mnie objaw był taki że brak mocy, v max ok 100km z tym że czas rozpędzania no cóż pozostawał wiele do życzenia przypuszczam że stary 126p by mnie objeżdżało, z tym że dał się jechać, w sumie troszkę km tak zrobione było, niestety dramatem były górki.jarekvolvo pisze:Niestety nie umie albo nie chce umieć... .
Autko mi zrobili, parametry wzorcowe, szło jak burza.... 200 km.. . Dotoczyłem się do Bekescaby i znowu stoję na serwisie. DPf od nowa zawalony do pełna.
Musieli coś spieprzyć podczas montażu silnika. Wczoraj DPf był idealny..
Edit.
Decyzja sprzed chwili - wg mnie najbardziej debilna - mają wytłuc DPF a i mam wracać na kółkach do kraju... . Czyli usuwamy skutek a nie przyczyny. Niestety na głupotę nie ma leku.
- jarekvolvo
- Moderator
- Posty:917
- Rejestracja:21 lis 2015, o 21:22
- Samochód:Transit,Master,Ducat
- Uprawnienia:AB
Re: I koniec jazdy... .
Tak było i u mnie. Jednak z silnikiem jest coś do do dupy bo zabił dpfa dwa razy po 400 kilometrach. Teraz przyleciałem do Barwinka z pustą puszką bez bólu ale smród spalin jest nieziemski jak że starego Ikarusa. I żłopie 15 na 100.... . Nie wyobrażam sobie postoju i spania w kurnika z włączonym silnikiem.. . Jutro odprowadzam auto tam gdzie było robione ale i tak nie dowiem się prawdy.. .
- Wolf
- Moderator
- Posty:1636
- Rejestracja:18 lis 2013, o 11:18
- Samochód:Fiat Ducato
- Firma:PHU
- Uprawnienia:B
- Lokalizacja:Zachodniopomorskie
Re: I koniec jazdy... .
No i to jest zarazem przykre jak i zabawne, nie dość że straty to przez jakiegoś mechanika takie kłopoty, zamiast ogarnąć nieszczelność, i powiedzieć ze trzeba było wypuszcza takie auto.jarekvolvo pisze:Tak było i u mnie. Jednak z silnikiem jest coś do do dupy bo zabił dpfa dwa razy po 400 kilometrach. Teraz przyleciałem do Barwinka z pustą puszką bez bólu ale smród spalin jest nieziemski jak że starego Ikarusa. I żłopie 15 na 100.... . Nie wyobrażam sobie postoju i spania w kurnika z włączonym silnikiem.. . Jutro odprowadzam auto tam gdzie było robione ale i tak nie dowiem się prawdy.. .
- jarekvolvo
- Moderator
- Posty:917
- Rejestracja:21 lis 2015, o 21:22
- Samochód:Transit,Master,Ducat
- Uprawnienia:AB
Re: I koniec jazdy... .
Ciąg dalszy Gangu Olsena.
Mechanicy w Łodzi w końcu przyznali, że zamontowali wtryski i turbinę absolutnie bez sprawdzenia. Jednak twierdzą, że sprawdzenie wtrysków w "komonreilu" jest "NIEMOżLIWE", że mogą sprawdzać jedynie dawkę, ale pracy rozpylaczy już się NIE DA. ... . Ło matko... .
Tak, czy inaczej, mój prezes będzie żądał pokrycia szkód i wydatków - zobaczymy.. .
Ale....
Aby nie było za wesoło... .
Kolega wrócił z Espanol i pojechał na serwis chłodniczy. O tym, że w jego autku należy PILNIE zrobić przegląd aparatury JA wspominałem jeszcze w listopadzie, KOLEGA mówił o tym w styczniu, potem znowu JA w marcu... . i tak minęło kilkadziesiąt tysi km... .
Wczoraj rano wjechał na warsztat, ja go po południu odebrałem z zamiarem załadowania do Sofii. OK, przejechałem w kierunku Błonia 20 kilometrów... piiiiiiiii - alarm PrH - czujnik wysokiego ciśnienia, na obu parownikach. I z chłodzenia dooopa... .
Zawróciłem do serwisu, chłopaki wleźli na auto... "Paaaanie.. może w poniedziałek coś z tym zrobimy.. nawet nie wiadomo, od czego zacząć bo tu kaszana, może elektronika, może coś poleciało w przewody (a filtry były tak zawalone, że już "niepuszczały"... "
Czyli dooopa blada... .
Drugi kolega , z którym mieliśmy jechać we dwóch, zabrał cały ładunek, 1600 kg na najstarsze, najbardziej zajeżdżone auto z nalotem 790000km, z trzecim już chyba silnikiem..... .
Teraz czekam, co zes.ra się w następnej kolejności.... .
I dochodzę do wniosku, że moja - tfu !! - firma właśnie dogoniła własny ogon i żuje go ze smakiem... . Wszystkie "stare" auta przestały nadawać się na ewentualną "rezerwę", a te, co były "nowe", czyli mój i ten właśnie kolegi - po trzech latach i prawie 400000 km - przestały być "nowe" i gwałtownie generują lawinowe awarie..
I właśnie, w swej krótkowzroczności, prezes zaczyna być w czarnej dooopie, bo zleceń przybywa, ale powoli nie będzie czym jeździć ani KOMU jeździć, bo dwaj kierowcy mają już dość, a i ja zaczynam myśleć, by rzucić to w piz..u.... .
Mechanicy w Łodzi w końcu przyznali, że zamontowali wtryski i turbinę absolutnie bez sprawdzenia. Jednak twierdzą, że sprawdzenie wtrysków w "komonreilu" jest "NIEMOżLIWE", że mogą sprawdzać jedynie dawkę, ale pracy rozpylaczy już się NIE DA. ... . Ło matko... .
Tak, czy inaczej, mój prezes będzie żądał pokrycia szkód i wydatków - zobaczymy.. .
Ale....
Aby nie było za wesoło... .
Kolega wrócił z Espanol i pojechał na serwis chłodniczy. O tym, że w jego autku należy PILNIE zrobić przegląd aparatury JA wspominałem jeszcze w listopadzie, KOLEGA mówił o tym w styczniu, potem znowu JA w marcu... . i tak minęło kilkadziesiąt tysi km... .
Wczoraj rano wjechał na warsztat, ja go po południu odebrałem z zamiarem załadowania do Sofii. OK, przejechałem w kierunku Błonia 20 kilometrów... piiiiiiiii - alarm PrH - czujnik wysokiego ciśnienia, na obu parownikach. I z chłodzenia dooopa... .
Zawróciłem do serwisu, chłopaki wleźli na auto... "Paaaanie.. może w poniedziałek coś z tym zrobimy.. nawet nie wiadomo, od czego zacząć bo tu kaszana, może elektronika, może coś poleciało w przewody (a filtry były tak zawalone, że już "niepuszczały"... "
Czyli dooopa blada... .
Drugi kolega , z którym mieliśmy jechać we dwóch, zabrał cały ładunek, 1600 kg na najstarsze, najbardziej zajeżdżone auto z nalotem 790000km, z trzecim już chyba silnikiem..... .
Teraz czekam, co zes.ra się w następnej kolejności.... .
I dochodzę do wniosku, że moja - tfu !! - firma właśnie dogoniła własny ogon i żuje go ze smakiem... . Wszystkie "stare" auta przestały nadawać się na ewentualną "rezerwę", a te, co były "nowe", czyli mój i ten właśnie kolegi - po trzech latach i prawie 400000 km - przestały być "nowe" i gwałtownie generują lawinowe awarie..
I właśnie, w swej krótkowzroczności, prezes zaczyna być w czarnej dooopie, bo zleceń przybywa, ale powoli nie będzie czym jeździć ani KOMU jeździć, bo dwaj kierowcy mają już dość, a i ja zaczynam myśleć, by rzucić to w piz..u.... .
- Wolf
- Moderator
- Posty:1636
- Rejestracja:18 lis 2013, o 11:18
- Samochód:Fiat Ducato
- Firma:PHU
- Uprawnienia:B
- Lokalizacja:Zachodniopomorskie
Re: I koniec jazdy... .
Myślę że to nie kwestia aut i tego ile maja nalatane, tylko kwestia serwisowania, co za problem po zjechaniu z trasy i informacji od kierowcy podstawić auto do mechanika czy chłodniarza żeby ogarnął jeden czy drugi temat, żaden, to koszt kilku stówek, a straty generowane takim podejściem to już jedziemy w tysiącach, realnie niejedno auto 7-8 letnie które ma na zegarach 750 000 km jest w dużo lepszym stanie technicznym niż takie 3-4 letnie z 400 000 km na liczniku
- jarekvolvo
- Moderator
- Posty:917
- Rejestracja:21 lis 2015, o 21:22
- Samochód:Transit,Master,Ducat
- Uprawnienia:AB
Re: I koniec jazdy... .
He, he - a właśnie - problem. "Panie Jarku, znowu coś panu przeszkadza w samochodzie. Przecież jeździ, chłodnia chłodzi..., znów pan coś wymyśla..."
Mogę sobie "zgłaszać" do usr.nej śmierci... ON wie lepiej.. "jeszcze jedno kółko, jeszcze jedna trasa..."
Jak mówiłem wcześniej - na głupotę leku jeszcze nie wymyślono...
Mogę sobie "zgłaszać" do usr.nej śmierci... ON wie lepiej.. "jeszcze jedno kółko, jeszcze jedna trasa..."
Jak mówiłem wcześniej - na głupotę leku jeszcze nie wymyślono...