duczmal pisze:Orys więc Twoja firma tak chwalona przez Ciebie przyczynia się do zaniżania stawek skoro sprzedaje Polskiemu dziadowi za połowe stawki.Wytłumacz mi jeszcze jedno.Dlaczego Brytyjczycy narzekają na Polaków którzy przyjechali na Wyspy że zaniżają stawki......Oczywiście do Ciebie nie mają napewno pretensji bo Ty jesteś inny niż wszyscy i jeszcze pewnie połowe wypłaty oddajesz potrzebującym.Bo przecież jesteś taki uczciwy to napewno masz jeszcze gołębie serce.
Ty nie umiesz bez "ad personam", prawda? Musisz się przypierdalać do tego z kim rozmawiasz, bo kulturalna dyskusja to dla Ciebie za dużo, nie? Pewnie mi zaraz powiesz że "tu jest Polska i bycie chamem i burakiem to jest normalka"? Przykro mi, ale tutaj także będziemy mieli odmienne zdania. Ja wciąż twierdzę, że da się rozmawiać kulturalnie.
Napiszę Ci jeszcze raz, bo być może nie do końca zajarzyłeś. Spróbuję uprościć, może zrozumiesz dlaczego moja firma się nie przyczynia do zaniżania stawek. Moja firma jest na rynku od ponad 15 lat, ja z nią jestem związany w taki czy inny sposób od ok 4 lat. Stawki podstawowe się nie zmieniły, choc przypusczam, że w związku z sytuacją na rynku nasi handlowcy opuszczają więcej. Ale w tym samym czasie nasze pensje wzrosły.
Ale co innego kiedy ffirma wystepuje jako zleceniobiorca a co innego kiedy występuje jako zleceniodawca. Wtedy po prostu korzysta z tego, że są frajerzy dla których 36 centów to porządna stawka. I dzięki temu zgarnia dużo więcej, niż by miała zysku samemu robiąc taki kurs a dodatkowo zarabia na czym innym korzystając z tego, że auto jest wolne żeby wykonać jakieś zlecenia na lokalnym rynku. Czyli dzięki temu, że Polakom na rynku europejskim wystarczają polskie stawki i standardy i nic nie robią żeby dorównać do standardów zachodnich, moja firma moze na danym kursie zarobić znacznie więcej pieniędzy niż gdyby sama pojechała. Nie ma w tym żadnego zaniżania stawek - mamy dawać towar na giełdę i pisać "chcemy żeby nam ktoś to przewiózł ale za NIE MNIEJ NIŻ X"? Jakby nikt nie zaproponował śmiesznych pieniędzy, to byśmy musieli zapłacić więcej, a jakby ludzie chcieli tyle co my, to byśmy jeździli sami. Ale skoro proponują, to czemu mamy nie korzystać?
Oczywiście, to jest rozwiązanie tylko na krótszą metę. Bo jednak erozja powodowana przez zaniżanie stawek przez Polaków jest widoczna już teraz, roboty jest coraz mniej, bo wielu klientów nie potrzebuje pośredników i woli samemu zlecić transport Polakom za pół ceny. Z tym się nie wygra, bo nawet jesli Ty byś chciał coś zrobić, to na twoje miejsce przyjdzie 20 Mietex Logisticsów i Zbig-Transów które będą latały nawet za mniej, więc po prostu trzeba trzeba korzystać póki można i nachapać się ile się da, bo jak zniosą przepisy o kabotażu to zarżniecie też wewnętrzny rynek w Wielkiej Brytanii. Mój szef nie ukrywa, że się z tym liczy, wszyscy ze wspólnikami już sobie układają wygodną emeryturkę w ciepłych krajach. Ja też traktuję moje busowanie jako rozwiązanie tymczasowe, sfinansowałem sobie dzięki niemu studia i pracuję nad alternatywną ścieżką kariery.
Czemu Brytyjczycy narzekają na Polaków że zaniżają stawki? Bo zaniżają. NIektórzy mają jeszcze tą mentalność ktorą Wy prezentujecie, że lepiej brać nadgodziny za 6.50 za godzinę niż mieć przyzwoitą pracę za 9 stawki podstawowej. Już to mi zwróciło uwagę jak byłem na innym forum - tu za dobrze rozwijającą się firmę uważa się taką, która ciągle kupuje nowe busy "i wstawia do spedycji". Ludzie mają firmy po kilka lat i dysponują już znacznymi flotami aut, które latają na marginesie zysku. A nie lepiej mieć jedno albo dwa, ale na każdym z nich zarabiać przyzwoite pieniądze?
Poza tym nie bez znaczenia jest też ilosć emigrantów - proste prawa podaży i popytu, stawki MUSIAŁY spaść. Ale na szczęście Polacy jak tu pomieszkają to zaczynają rozumieć jak to działa i większość z nich zaczyna się szanować. Prawie nie znajdziesz tu ludzi, którzy znają język i pracują w jakiejś fabryce za śmieszne pieniądze przez więcej niż parę miesięcy na początku.
Teraz skoro koniecznie chcesz rozmawiać o mojej skromnej osobie: na tym forum mam wrażenie, że faktycznie jestem inny niż wszyscy. Po pierwsze, widziałem trochę świata - i znam go nie tylko z weekendowania na dzikusie na beneluksie i uniwersytetów parkingowych przy flaszce. Wiem, że z faktu, że "w Polsce jest jak jest" nie wynika, że gdzie indziej nie może być inaczej.
Po drugie - ja się szanuję. Jak już pisałem, zakładałem z bratem firmę transportową, ale kiedy przyszli Polacy i podebrali mi klienta (i to proponując stawkę znacznie wyższą niż Ty uwazasz za przyzwoitą) stwierdziłem, że nie będę się bawił w dziadowanie, na szczęscie jeszcze było możliwe odkręcenie wszystkiego. NIkogo nie podcinam, a wręcz przeciwnie, nie uważam, żeby moja praca była warta mniej niż innych. Jestem w UK przez osiem lat i zawsze zarabiałem tyle samo ile moi brytyjscy koledzy a nierzadko więcej. Raz jeden, jedyny po pierwszym tygodniu pracy dowiedziałem się, że szef płaci mi mniej niż innym kierowcom, choć powiedział mi, że zarabiam tyle samo. Następnego dnia rano wylądowało moje wypowiedzenie u niego na biurku. 2 razy podczas mojego pobytu na wyspach rzuciłem robotę ponieważ zapłata za nią nie była zależna od tego, ile pracuję, ale od czynników niezaleznych ode mnie. Raz rzuciłem robotę, ponieważ stan techniczny pojazdów którymi miałem jeździć był niezadowalający. I naprawdę - to nie jest tylko luksus kogoś, kto mieszka na Wyspach. W Polsce też się można szanowac. Przez pewien czas w Polsce też jeździłem busami. Kiedyś jak chciano przerzucić na mnie winę innych (czekałem na ładunek 7 godzin od umówionego terminu, w rezultacie nie zdążyłem na statek, na który miał być załadowany, firma powiedziała "w takim razie zapłacimy Ci tylko połowę" ja powiedziałem "w takim razie wykonam tylko połowę roboty", zaparkowałem auto w porcie i wróciłem do Wrocławia autostopem). Bardzo się zdziwili, bo nie wierzyli, że to zrobię. Powiedzieli mi wtedy "to chrzań się, mamy na Twoje miejsce takich, którzy będą jeździli za pół tej stawki". Zyczyłem im powodzenia. Dwa miesiące później szef zjawił się u mnie w drzwiach z flaszką i propozycją powrotu do pracy na lepszych warunkach. Do dziś się przyjaźnimy.
Tak więc jak widzisz w świetle wielu ludzi na tym forum, którzy uważają że podpisywanie weksli in blanco na poczet kar umownych nakładanych przez pracodawcę, zapłatę połowy pensji pod stołem, fałszowanie danych pojazdu w dokumentach i latanie przeładowanymi o 350 kg w standardzie to są "normalne warunki" to faktycznie jestem inny. I bardzo mnie to cieszy.